No i byłem dzisiaj na pikniku naukowym:D Było zajebiście... Ale po kolei:
Najpierw trafiłem, jak zwykle z rynku nowego miasta, pod scenę główną, a potem oglądając kolejne stoiska do matematyków... No i pierwszy kosmos... W tym roku dali masę układanek logicznych dla dzieci... Po dwóch godzinach i ułozeniu zaledwie kliku stwierdziłem, ze wypadało by obejrzeć resztę, a nie utknąć tam na cały dzień... A utknąłbym....
Więc ruszyłem dalej. obejrzałem resztę na rynku i zszedłem na podzamcze. Przeleciałem część archeologiczną, po czym trafiłem do mincerza. Mincerz wyrabia monety jeżeli ktoś nie wie, a ten konkretny jest moim kumplem z bractwa. W związku z czym u Pawła, bo tak ma na imię, urządziłem sobie bazę wypadową i poszedłem zwiedzać dalej... Oczywiście po stosownej porcji rozmów, więc ruszenie tyłka zajęło mi zaledwie następne dwie godziny.
Potem przeleciałem się po reszcie oglądając z grubsza i wróciłem do Pawła następne wypady robiąc po żarcie, picie i fajki.
Po następnych dwóch i pół godzinie gadania, łażenia w tą i spowrotem i pomagania z klientami postanowałim ruszyć się jeszcze raz na obchód całości. W międzyczasie padało, nawet o ile wiem zakwalifikowane to było za burzę i wichurę, bo jeden namiot się złożył więc ludzie pojechali... Ale wracając, przeszedłem się do stoiska "młodego technika", wziąłem udział w konkursie na bluzeczkę (którego oczywiście nie wygrałem), zagłosowałem w ankiecie ogólnopiknikowej gdzie można było także jakieś gadzety wygrać (więc oczywiście tego też nie wygrałem), wpadłem do namiotu wytwórni papierów wartościowych i zrobiłem sobie piknikowy dowód osobisty, poprosili mnie o wypełnienie kolejnej ankiety (więc dodatkowym zyskiem tej wyprawy był długopis- bardzo fajny, z takim sznureczkiem do zawieszenia na szyi). I ostatnie co zrobiłem to poszedłem do namiou NBP I wygrałem fajną taką malutką maskotkę do przyklejenia np. na szybie...
Potem wróciłem do Pawła, a o 19:30 było losowanie tych ankiet, więc poszedłem na rynek nowego miasta spowrotem i sprawdziłem kto wygrał (ja jak już pisałem- nie wygrałem), wróciłem do mincerza i w sumie zaczęliśmy zwijać stoisko...
No, to by było na tyle... Oólnie dzień leprzy niz gorszy tylko szkoda mi, ze moja miła siedziała dzisiaj cholernie długo w szkole i nie zdązyła wpaść...:(
A, zapomniałem powiedzieć, ze Paweł dał mi kilka monet okolicznościowcyh, więc będę rozdawał znajomym, szpanował dowodem piknikowym i przekonywał ich jaką to zabawę stracili:]
A na razie... Na razie...:PP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz