środa, 8 lipca 2009

Avangarda 2009

Cóż. Tegoroczna Avangarda się skończyła, a ja wreszcie odespalem...:) Mogę opowiedzieć jak bylo...

Zaczęlo się we srodę.
Po poludniu pojawilem się w szkole w której mial się odbyć konwent coby pomóc przy rozstawianiu ławek i przygotowywaniu sal... W zasadzie nic ciekawego. Takie tam zapieprzanie z ciężkimi przedmiotami... Ale poznałem kilka osób z którymi potem do końca konwentu już trzymalimy się razem. Demon, który dopóki pracował nie musiał spać. Po konwencie krążył taki żart: Co wyjdzie z połączenia osmiornicy i szesciu murzynów? Demon. Człowiek który zapieprzał cały konwent jakby miał silniczek w dupie... I Lia. Przyjechała do nas z Łodzi, przywiozła pojki i nauczyła pół konwentu tańca z ogniem...
Ale pierwszego dnia nic poza tym sie nie zdarzyło.

We czwartek.
Od rana było zasuwanie w tą i spowrotem uzupełniając szczegóły których nikt dotąd nie uzupełnił... bo o 12 otwieralismy akredytację i musialo być wszystko przygotowane na przyjęcie pierwszych uczestników. Ale zdążylismy. Otworzylismy konwent o czasie, pierwsze prelekcje zaczęly się o czasie, pierwsze odwolania prelekcji także poszly zgodnie z planem... Zresztą z tym mielismy problem do samego końca...
Pierwsza prelekcja na której byłem, była o psychologii... Wymyslona tak na początek konwentu w ramach rozluźniania... Było ciekawie. Deptalimy po balonach i walilismy sie po głowach.:)
I w zasadzie tego dnia nie zdarzyło się już nic ciekawego...

Piątek.
Dla mnie osobicie najważniejszy dzień konwentu jak się okazało...
Najpierw poszedłem na prelekcję o snach. Swiadome snienie i sny ogólnie. Miała być to prelekcja, ale ostatecznie zrobił się z tego panel dyskusyjny... Sny to co co ma każdy, każdy więc miał co do opowiedzenia... Wogóle publicznosć była największa ze wszystkich tych prelekcji które widziałem... Wszystkie miejsca zajęte, ludzie siedzieli na oknach, stali pod scianami, wystawali na korytarzu... Masa, masa, masa... Ostatecznie okazało się to bardzo ciekawe, koles mówił z sensem, dużo rzeczy się dowiedziałem, dużo ciekawych historii usłyszałem... np. o rozmowach z własnymi kapciami, zamienianiu się w smoki, lataniu, teleportacji, przenikaniu przez sciany.. jak to w snach...
Następną prelekcją na mojej liscie była hipnoza. Też ciekawe. Mniejsza publicznosć, ale nie jakos tragicznie, też wszystkie miejsca pozajmowane, tyle tylko że tłoku nie było... I tutaj też dowiedziałem się dużo. Prelegent duzo opowiedział o hipnozie, chociaz on sam potem powiedział, że opowiedzenie tego co powinien nijak nie miesci się w dwugodzinnej prelekcji... Ale pod koniec i tak zaprezentował nam hipnozę w praktyce. Wziął dwóch ochotników z sali, posadził na krzesłach i... no cóż.. nie będe sie rozpisywał.. po prostu zahipnotyzował. Kto się chce dowiedzieć w tym temacie czego więcej, zapraszam na stronę na której on sam wszystko opisuje i tłumaczy...
Ostatnie tego dnia były warsztaty na temat ludzi. Prowadzący opisywał jak ludzie reagują na różne zachowania innych, czemu tak a nie inaczej, pokazał kilka sztuczek, skończyło się awanturą jak mu powiedziałem, że pojedyncze zachowanie w różnych kontekstach będzie znaczyć cos innego... Bynajmniej nie awanturą między mną a prowadzacym, tylko między mną, a tymi wszystkimi co siedzieli na sali i byli pewni że zrozumieli co mówił prelegent lepiej odemnie... W sumie prelekcja dużo przez to straciła.:/

Sobota.
Drugi bardzo ważny dzień, ale piątek był wazniejszy...
Druga prelekcja człowieka od hipnozy, tym razem o swiadomym snie. Nie dowiedzielismy się niczego, czego nie wiedzielismy już w poprzedniego dnia i poprzedniej prelekcji o swiadomym snie, ale i tak było fajnie, bo pod koniec zrobił nam grupową hipnozę i wreszcie się dowiedziałem jak to jest być zachipnotyzowanym. Teraz już umiem się przed tym bronić jesli będe potrzebował.:)
Potem miałem dłuższą przerwę między prelekcjami, którą wykorzystałem na odpracowanie oficjalnych dyżurów, pokręcenie pojkami i postrzelanie z łuku... A'propos strzelania z łuku, trzefiam w tarczę z 50% skutecznoscią. XD Żal, nie??:/
Potem była częsć druga prelekcji o człowieku, na której poprzedniego dnia mielismy awanturę... Tym razem obeszło się bez wrzasków, ale też publicznosć mielismy 4-ro osobową... Ta częsć była powiecona medytacji i wyłączaniu mysli... Taki sobie zysk moim zdaniem... Nic ciekawego się nie nauczyłem.

Niedziela.
Ostatni dzień konwentu. Jeszcze poprzedniego dnia dopadł mnie Demon i mówi, że dzisiaj o 8 rano spotkanie, jest chryja, będzie opierdol, mam się pojawić bo będzie źle... Całą noc nad tym myslałem, krążyłem po konwencie i pytałem ludzi czy wiedzą o co może chodzić, ale wszyscy mówili, że jest chryja i mam się pojawić a nie zadawac pytania. Szczerze mówiąc w tym miejscu naszły mnie wątpliwoci. Wiedziałem, że gdzie pod koniec konwentu będzie wybieranie najlepszego pomagiera, ale nawet mi przez myl nie przeszło, ze mógłbym zostac wybrany... A jednak... Zostałem jednym z 6 najlepszych pomagierów konwentowych... I dostałem z tego powodu kubek termoaktywny (TAK!) i masę książek.:)
Zresztą jak się podzieliłem swoimi przemyleniami z jednym z orgów konwentu który był na rozdaniu nagród to usłyszałem że mi nogi połamie jak będę się tak wszystkiego domyslał.:D
Potem miałem ić na jeszcze jedną prelekcję, ale ją odwołali, więc zaraz wzięlimy sie za sprzatanie i noszenie sprzętów spowrotem.. Zresztą w niedzielę się nie wyrobilismy, chociaż 80% pracy zostało wykonane, więc reszta została na poniedziałek...

Wieczorem zajęlismy salę gimnastyczną i poszlismy grać w RPGa... Lia prowadziła.. zaczęło się fajnie.. Potem zasnąłem...:( Niestety reszta okazała się zbyt uprzejma żeby mnie obudzić, więc obudziłem się sam dopiero pod koniec sesji... Ale i tak ten kawałek przez który nie spałem okazał się ciekawy...

W poniedziałek.
Trochę posprzatalimy, położylimy Lię do łóżka coby się przespała, zebralimy się i wyjechalismy zostawiając resztkę sprzątania tym co się wczoraj cały dzień opierdalali... I poszlimy spać...

No i tak mniej więcej skończyła sie tegoroczna Avangarda... Przywiozłem masę reklamówek, bluzeczki z podpisem Avangarda, Torby reklamowe, kubek termoaktywny ( :D:D:D:D) i masę ksiażek...
A dzisiaj skończyłem odsypiać...

I tylko jedna rzecz mnie z tego wszytskiego martwi...
Nastepnej Avangardy już nie bedzie... Nie ma jej komu zorganizować...
Ehh... Zostaje Polcon... Zresztą mój nastepny przystanek... W tym roku Łódź...